ENERGETYKA 18.09.2025

PGE na kursie kolizyjnym z wodą i nowymi regulacjami UE [OPINIA]

Katarzyna Wiekiera
Katarzyna-Wiekiera
Dolna-Odra-Lena-Grycel-1200-800
Dolna Odra. Fot. Lena Grycel

Polska ma jedne z najmniejszych zasobów wody w Europie, a energetyka pożera je na potęgę. Tylko elektrownie PGE w 2022 roku pobrały 0,9 mld m³ wody – i planują kolejne wodożerne inwestycje. Tymczasem nadchodzące regulacje Unii Europejskiej mogą wywrócić ten model do góry nogami.

Polska energetyka na wodnym głodzie

Produkcja prądu w Polsce nadal opiera się na dużych, przestarzałych elektrowniach cieplnych. To właśnie one odpowiadają za 60% krajowego zużycia wody, podczas gdy unijna średnia wynosi zaledwie 13%.

Woda służy przede wszystkim do chłodzenia bloków energetycznych. Jeśli elektrownia ma system otwarty pobiera bardzo duże ilości wód a proces ten ma dramatyczne skutki dla rzek: miliony młodych ryb giną w turbinach, a do ekosystemu wraca woda podgrzana nawet o 10 stopni. Efekt? Gorsza jakość wody pitnej i zagrożenie dla bioróżnorodności. Co więcej, za tzw. „zanieczyszczenia termiczne” koncerny praktycznie nie płacą – w 2024 r. wszystkie elektrownie w Polsce zapłaciły... 56 zł.

Jeśli elektrownia ma system zamknięty, pobiera 80-100 razy mniej wody niż systemy otwarte, ale całość wody jest odparowywana w chłodni kominowej. Takie elektrownie mogą pogłębiać stres wodny, jeśli są budowane na obszarach z deficytem wód, o czym ostrzegali eksperci w raporcie „Elektrownie gazowe i węglowe w kryzysie wodnym" - Robert Wawręty i Janusz Żelaziński:

Interesariusze powinni wziąć pod uwagę regionalną dostępność wody podczas podejmowania decyzji o lokalizacji i mocy nowych elektrowni termicznych.(...) Jest to szczególnie istotne w kontekście postępującej zmiany klimatu, której skutki będą miały coraz większy wpływ nie tylko na dostępność wody, ale również na cały sektor energetyczny.

„Elektrownie gazowe i węglowe w kryzysie wodnym", Robert Wawręty i Janusz Żelaziński
Grafika: Agnieszka Gietko
Grafika: Agnieszka Gietko

PGE – lider w wodnym zużyciu

Największy koncern energetyczny w Polsce, PGE, w 2022 r. pobrał 0,9 mld m³ wody. Dla porównania – elektrownie Enei zużyły prawie 3 mld m³, a Orlenu 0,7 mld m³. Problem w tym, że elektrownie PGE działają głównie tam, gdzie wody i tak brakuje. Bełchatów czy Turów to obszary dotknięte deficytem, a jednocześnie najbardziej obciążone poborem wody i działalnością kopalń odkrywkowych.

Co gorsza, spółka nie posiada żadnej strategii wodnej. W sprawozdaniu zarządu PGE za 2024 r. możemy przeczytać, że nie analizuje lokalizacji elektrowni pod kątem ryzyka suszy czy stresu wodnego: „do 2024 nie była była przeprowadzona szczegółowa analiza lokalizacji jednostek GK PGE w kontekście położenia na obszarze o znacznym deficycie wody (..) nie zostały zidentyfikowane potrzeby opracowania indywidualnych polityk dla lokalizacji położonych na obszarach o niedoborze wody”, „na chwilę obecna na poziomie Strategii Grupy PGE do 2030 nie ma precyzyjnie ustanowionych celów odnoszących się bezpośrednio do zarządzania wodą i zasobami morskimi”. 

Wodożerne plany: gaz, atom i zalewanie kopalń

Choć kryzys wodny narasta, PGE inwestuje miliardy w kolejne źródła wymagające ogromnych ilości wody. Do 2030 roku planuje wydać 27 mld zł na elektrownie gazowe.  Na budowę oddanej do użytku w 2024 r. elektrowni Dolna Odra oraz powstającej elektrowni w Rybniku spółka zarezerwowała 8,3 mld zł a to oznacza, że w planach ma jeszcze 18,7 mld zł na nowe elektrownie gazowe. Rozważane są inwestycje w Turowie (CCGT), jeszcze jeden blok gazowy w Gryfinie (OCGT) oraz w Ostrowie Wielkopolskim (CCGT).

Na tym nie koniec – spółka rozważa budowę elektrowni jądrowych w Koninie i Bełchatowie. Takie inwestycje to także ogromny apetyt na wodę. Aby zasypać kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego, PGE musi jeszcze zalać wyrobiska odkrywkowe. Sam Bełchatów będzie wymagał aż 3 mld m³ wody. Dla porównania – największe polskie jezioro, Śniardwy, ma 660 mln m³.

Nowe regulacje UE – koniec wodnej samowolki?

Tymczasem na horyzoncie są nowe regulacje UE – Strategia Wodna, Ramowa Dyrektywa Wodna i Dyrektywa IED 2.0.  Ich cel to wymuszenie oszczędzania wody i ograniczania negatywnego wpływu na rzeki. Strategia Wodna (czy też Strategia Odporności Wodnej) z czerwca 2025 r. zakłada między innymi opracowanie i zapisanie w prawie zasady „efektywność wodna przede wszystkim”.

Ramowa Dyrektywa Wodna (RDW) to kolejne z ogniw nacisku regulacyjnego.  Nowe przepisy to rosnące wymagania o minimalizację wpływu na jakość wód powierzchniowych i ekosystemy rzeczne. Polska pozostaje jedynym krajem, który nie wdrożył tej dyrektywy, w zwiazku z czym Komisja Europejska skierowała przeciwko Polsce sprawę do TSUE.

Kolejna regulacja, na którą warto zwrócić uwagę w kontekście wody to Dyrektywa w sprawie emisji przemysłowych (IED 2.0). Ma być transponowana do prawa polskiego do czerwca 2026 i zawierać nowe, ostrzejsze wymogi dla instalacji przemysłowych, także w zakresie wody. Wszystkie te przepisy wymuszają na energetyce ograniczenia poboru wody, modernizację systemów chłodzenia, a nawet czasowego wyłączania bloków w czasie suszy. 

Czas na zwrot ku OZE

Nowe przepisy to odpowiedź na zmiany klimatu, której negatywne skutki np. w postaci suszy będą stanowić coraz większe obciążenie dla każdego sektora gospodarki. By uniknąć najpoważniejszych konsekwencji kwestie wodne powinny znaleźć się w planowaniu energetycznym polskiego rządu i polskich spółek. Przy planowaniu i modernizacji elektrowni priorytetem powinna być ocena dostępności wody a ocena ryzyka wodnego obligatoryjna.

Eksperci ostrzegają: dalsze stawianie na energetykę opartą na wodzie to ślepa uliczka. Wraz ze zmianami klimatu susze będą coraz częstsze, a konflikty o wodę – ostrzejsze. Jedynym wyjściem jest przyspieszona transformacja w stronę odnawialnych źródeł energii, które nie wymagają gigantycznych ilości wody. W przeciwnym razie rachunek za wodne zaniedbania PGE i innych spółek energetycznych zapłacą odbiorcy – w postaci droższego prądu i problemów z wodą.